Michał Bakunin
Do towarzyszy z Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników
Le Locle i La Chaux-De-Fonds

LIST
CZWARTY
Jedną z największych
usług, jaką oddał utylitaryzm burżuazyjny, jest - jak powiedziałem
- zabicie religii Państwa, zabicie patriotyzmu.
Patriotyzm jest
- jak wiadomo - cnotą antyczną, narodzoną pośród greckich i rzymskich
republik, gdzie nigdy nie było innej prawdziwej religii prócz religii
Państwa, nie było innego przedmiotu kultu prócz Państwa.
A co to jest
Państwo? Państwo - odpowiedzą nam metafizycy i doktorzy prawa - to
sprawa publiczna; interesy, dobro kolektywne i prawo powszechne w
przeciwstawieniu do rozkładu owego działania egoistycznych interesów
i namiętności poszczególnych jednostek. To sprawiedliwość i urzeczywistnienie
moralności i cnoty na ziemi. A więc jednostka nie może dokonać bardziej
wzniosłego czynu, spełnić większego obowiązku niż oddając siebie,
poświęcając swą osobę, a w razie potrzeby ponosząc śmierć w imię zwycięstwa,
w imię potęgi Państwa.
Oto w krótkich
słowach cała teologia Państwa. Zobaczmy teraz, czy ta teologia polityczna,
podobnie jak teologia religijna, nie kryje pod bardzo piękną i bardzo
poetyczną maską bardzo pospolitej i brudnej rzeczywistości.
Przeanalizujmy
najpierw samą ideę Państwa, taką jaką przedstawiają nam jej chwalcy.
Idea ta wymaga poświęcenia naturalnej wolności oraz interesów każdego,
zarówno poszczególnych jednostek jak względnie niedużych kolektywów,
stowarzyszeń, gmin i prowincji; poświęcenia w imię interesów i w imię
wolności wszystkich ludzi, w imię pomyślności wielkiej całości. Lecz
ci wszyscy, ta wielka całość - co to jest właściwie? To jest skupisko
wszystkich indywiduów i wszystkich mniejszych ludzkich kolektywów,
które się na tę całość składają. Lecz skoro należy poświęcić wszystkie
interesy indywidualne i lokalne, by tę całość utworzyć i skoordynować
ją - to czym jest w istocie ta całość, która ma być rzekomo ich przedstawicielką?
To nie jest żywa całość, która pozwala każdemu oddychać swobodnie
i która staje się tym płodniejsza, silniejsza i bardziej wolna, im
szerzej rozwija się w jej łonie pełna wolność i pomyślność każdego
człowieka; nie jest to bynajmniej naturalne społeczeństwo ludzkie,
które umacnia i potęguje życie każdego człowieka poprzez życie wszystkich.
Przeciwnie, Państwo domaga się, aby poszczególne jednostki i wszystkie
stowarzyszenia miejscowe zostały mu złożone w ofierze, jest ono abstrakcją
przynoszącą zagładę żywemu społeczeństwu, jest ograniczeniem czy raczej
całkowitym zaprzeczeniem życia i prawa wszystkich części składających
się na całość - a wszystko to dla rzekomego dobra wszystkich. Oto
Państwo, oto ołtarz religii politycznej, na którym naturalne społeczeństwo
zawsze składane jest w ofierze; to jest wszechpożeracz żyjący z ofiar
ludzkich, podobnie jak Kościół. Państwo - powtarzam raz jeszcze -
jest młodszym bratem Kościoła.
Proszę czytelnika,
aby zechciał stwierdzić ten fakt, udowadniający tożsamość Kościoła
i Państwa: że zarówno Kościół, jak Państwo w istocie rzeczy opierają
się na idei ofiary z życia i prawa naturalnego i że wychodzą z jednej
i tej samej zasady. Zgodnie z tą zasadą człowiek posiada wrodzoną
ułomność, którą można przezwyciężyć według Kościoła tylko poprzez
łaskę bożą i poprzez śmierć w Bogu człowieka naturalnego, a według
Państwa - tylko przez prawo i przez złożenie jednostki w ofierze na
ołtarzu Państwa. I Kościół, i Państwo dążą do przeobrażenia człowieka,
pierwszy - w świętego, drugie - w obywatela. Lecz naturalny człowiek
musi umrzeć, ponieważ wyrok na niego został jednogłośnie wydany i
przez religię Kościoła, i przez religię Państwa.
Tak się przedstawia
tożsamość teorii Kościoła i Państwa w swojej idealnej czystości. Jest
to czysta abstrakcja; ale każda abstrakcja historyczna zakłada istnienie
faktów historycznych. Te fakty - jak już powiedziałem w liście poprzednim
- są zupełnie realnej, na wskroś brutalnej natury: jest to przemoc,
łupiestwo, ujarzmienie, podbój. Człowiek jest ukształtowany w ten
sposób, że nie wystarcza mu samo działanie, czuje on jeszcze potrzebę
uzasadnienia i usprawiedliwienia swego działania przed własnym sumieniem
i w oczach wszystkich. Religia zjawiła się, więc w samą porę, aby
błogosławić fakty dokonane, a dzięki temu błogosławieństwu fakt niesprawiedliwy
i brutalny przekształca się w prawo. Nauki prawne i prawo polityczne
miały swe źródło przede wszystkim - jak wiadomo - w teologii; później
w metafizyce, która jest niczym innym jak tylko zamaskowaną teologią,
teologią, która rości sobie śmieszne pretensje do tego, by nie być
absurdalną. Metafizyka daremnie usiłowała nadać im charakter naukowy.
Przyjrzyjmy się
teraz, jaką rolę odgrywała i w dalszym ciągu odgrywa w życiu realnym,
w społeczeństwie ludzkim, ta abstrakcja Państwa, odpowiednik abstrakcji
historycznej noszącej miano Kościoła.
Państwo - jak
mówiłem - jest w samej istocie swojej olbrzymim cmentarzyskiem, na
które przybywają, aby poświęcić się, umrzeć i ulec pogrzebaniu, wszelkie
przejawy życia indywidualnego i lokalnego, wszelkie interesy cząstek
tej całości, która jest właśnie społeczeństwem. To jest ołtarz, na
którym rzeczywista wolność i dobrobyt narodów składane są w ofierze
wielkości politycznej; i im więcej tych ofiar, tym doskonalsze jest
Państwo. Wyprowadzam stąd wniosek, i takie jest moje przekonanie,
że imperium rosyjskie jest Państwem w całym znaczeniu tego wyrazu,
jest Państwem bez retoryki i bez frazesów, jest Państwem najbardziej
doskonałym w Europie. I przeciwnie, wszystkie inne Państwa, w których
ludy mogą jeszcze swobodnie oddychać, są - z punktu widzenia ideału
- Państwami niedoskonałymi, podobnie jak wszystkie inne Kościoły w
porównaniu z Kościołem rzymskokatolickim są Kościołami chybionymi.
Państwo - powiedziałem
- to abstrakcja pożerająca życie ludu; lecz żeby abstrakcja mogła
się narodzić, rozwijać i trwać w świecie realnym, trzeba, aby istniało
realne ciało zbiorowe, zainteresowane w istnieniu tej abstrakcji.
Nie mogą nim być wielkie masy ludowe, skoro one właśnie są ofiarami;
musi to być grupa uprzywilejowana, kapłańskie ciało Państwa, klasa
rządząca i posiadająca, która w Państwie jest tym, czym dla religii
jest klasa kapłańska - księża w Kościele.
I istotnie, jakiż
widok przedstawiają całe dzieje! Państwo stanowiło zawsze patrymonium
jakiejś klasy uprzywilejowanej: klasy kapłańskiej, klasy szlacheckiej,
klasy burżuazyjnej; wreszcie, kiedy wszystkie inne klasy już się wyczerpały,
występuje na widownię klasa biurokratyczna - i wtedy Państwo spada
lub też, jak kto woli, wznosi się do roli maszyny. Lecz dla uratowania
Państwa trzeba koniecznie, żeby istniała jakaś klasa uprzywilejowana,
która by była zainteresowana w jego istnieniu. I właśnie solidarny
interes tej uprzywilejowanej klasy jest tym, co się nazywa patriotyzmem.
List pierwszy
| List drugi | List
trzeci | List czwarty
| List
piąty |
Patriotyzm fizjologiczny |
Patriotyzm (ciąg dalszy) | Patriotyzm
(ciąg dalszy) | Patriotyzm
(ciąg dalszy) |
|