Michał Bakunin
Do towarzyszy z Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników
Le Locle i La Chaux-De-Fonds

LIST
TRZECI
Nieczyste sumienie
burżuazji - jak powiedziałem - sparaliżowało na początku bieżącego
stulecia wszelki jej ruch intelektualny i moralny. Wprowadzam poprawkę
i wyraz: sparaliżowało zastępuję wyrazem: spaczyło. Albowiem byłoby
niesłuszne nazwać sparaliżowanym czy też pozbawionym ruchu umysł,
który z jednej strony, przechodząc od teorii nauk pozytywnych do ich
zastosowania, stworzył wszystkie cuda współczesnego przemysłu: parostatki,
kolej żelazną i telegraf; z drugiej zaś strony stworzył nową naukę,
statystykę, i doprowadzając w niej ekonomię polityczną i historyczną
krytykę rozwoju bogactwa i cywilizacji narodów do ostatecznych wyników,
założył fundamenty nowej filozofii - socjalizmu, który z punktu widzenia
wyłącznych interesów burżuazji jest tylko wzniosłym samobójstwem,
zaprzeczeniem świata burżuazyjnego.
Paraliż
nastąpił dopiero później, od 1848 roku, kiedy burżuazja, przerażona
wynikami swych pierwszych poczynań, świadomie się wycofała i aby zachować
swe bogactwa, wyrzekła się wszelkiej myśli i woli, poddała się wojskowym
protektorom i oddała się duszą i ciałem najpełniejszej reakcji. Od tego
czasu nic więcej już nie wynalazła, razem z odwagą straciła samą nawet
moc twórczą. Brak jej już nawet mocy i ducha samozachowania, wszystko
bowiem, co robiła, i wszystko, co robi, żeby się ratować - pcha ją w
sposób fatalny ku przepaści.
Do
1848 roku zachowała jeszcze w pełni siłę ducha. Zapewne, duch ten nie
posiadał już owych sił żywotnych, jakie od XVI do XVIII wieku pozwoliły
mu stworzyć nowy świat. Nie był to już ten bohaterski duch klasy, który
ważył się na wszystko, ponieważ wszystko musiał zdobyć: był to duch
rozsądny i rozważny, duch nowego posiadacza, który po nabyciu gorąco
pożądanych dóbr winien teraz dbać o ich pomyślny rozwój i zwiększenie
ich wartości. Dążenia wyłącznie niemal utylitarne stanowią szczególnie
charakterystyczną cechę ducha burżuazji w pierwszej połowie stulecia.
Burżuazji
czyniono z tego zarzut, ale niesłusznie. Sadzę, przeciwnie, że burżuazja
oddała ludzkości ostatnią wielką przysługę, zalecając więcej przykładem
swoim swymi teoriami kult lub raczej szacunek dla interesów materialnych.
W gruncie rzeczy interesy te miały zawsze przewagę w świecie; ale dawniej
występowały pod maską obłudnego i niezdrowego idealizmu, który właśnie
czynił je szkodliwymi i niesprawiedliwymi.
Kto
się choć trochę zajmował historią, nie mógł nie zauważyć, że u podstawy
najbardziej abstrakcyjnych, najbardziej podniosłych i najbardziej idealnych
walk religijnych i teologicznych leżał zawsze jakiś wielki interes materialny.
Wszystkie wojny ras, narodów, państw i klas miały zawsze na celu panowanie,
które jest koniecznym warunkiem i rękojmią użytkowania i posiadania
dóbr materialnych. Historia ludzka, badana z tego punktu widzenia, jest
tylko dalszym ciągiem tej wielkiej walki o byt, która, według Darwina,
stanowi podstawowe prawo przyrody organicznej.
W
świecie zwierzęcym walka ta odbywa się bez myśli i bez frazesów, nie
prowadzi ona też do rozstrzygnięć; dopóki ziemia będzie istniała, świat
zwierzęcy będzie się wzajemnie pożerał. To jest naturalny warunek życia
zwierząt. Ludzie, zwierzęta w najwyższym stopniu mięsożerne, rozpoczęli
swoją historię od ludożerstwa. Obecnie dążą oni do wszechświatowego
zrzeszenia, do kolektywnego wytwarzania i użytkowania.
Lecz
między tymi dwoma krańcami jakaż krwawa i straszna tragedia! I ta tragedia
nie skończyła się jeszcze. Po ludożerstwie nastąpiło niewolnictwo, po
niewolnictwie poddaństwo, po poddaństwie praca najemna, po której musi
nastąpić najpierw straszny dzień zapłaty, a później, dużo później -
era braterstwa. Oto są fazy, poprzez które zwierzęca walka o byt przekształca
się stopniowo, w historii, w ludzką organizację życia.
I
jakąż rolę odegrała religia wśród tej bratobójczej walki człowieka przeciw
człowiekowi, wśród tego wzajemnego pożerania się, wśród tej niewoli
i wyzysku jednych przez drugich, które - zmieniając tylko nazwy i formy
- przetrwały poprzez wieki aż do naszych czasów? Religia zawsze uświęcała
przemoc i przekształcała ją w prawo. Ona przeniosła człowieczeństwo,
sprawiedliwość i braterstwo do fikcyjnego nieba, aby na ziemi pozostawić
królestwo niesprawiedliwości i brutalności! Ona błogosławiła szczęśliwych
zbójów i żeby im jeszcze szczęścia przysporzyć, zalecała ich niezliczonym
ofiarom, ludom - rezygnację i posłuszeństwo. Im wznioślejszym wydawał
się ideał, który ubóstwili w niebie, tym okropniejsza stawała się rzeczywistość
na ziemi. Albowiem właściwością każdego idealizmu, zarówno religijnego
jak metafizycznego, jest pogarda dla świata realnego, a pogarda ta jest
zarazem wyzyskiem - z czego wynika, że każdy idealizm prowadzi w sposób
konieczny do hipokryzji.
Człowiek
jest materią i nie może bezkarnie materią pogardzać. Człowiek jest zwierzęciem
i nie jest w stanie zniszczyć w sobie pierwiastka zwierzęcego; lecz
może i powinien go przekształcić oraz uczłowieczyć przez wolność, to
jest przez łączne działanie sprawiedliwości i rozumu, które z kolei
mogą na ten pierwiastek zwierzęcy wpływać, ponieważ są jego wytworem
i jego najwyższym wyrazem. Natomiast za każdym razem, kiedy człowiek
chciał oderwać się od swych cech zwierzęcych, stawał się ich igraszką
i niewolnikiem, a najczęściej nawet stawał się obłudnym ich sługą -
czego dowodem są księża najbardziej idealistycznej i absurdalnej religii,
katolicyzmu.
Porównajcie
ich dobrze znaną rozwiązłość z ich ślubami czystości; porównajcie ich
nienasyconą pożądliwość z ich doktryną o wyrzeczeniu sią dóbr doczesnych
- i przyznajcie, że nie ma istot równie materialistycznych jak ci głosiciele
idealizmu chrześcijańskiego. A i teraz jakaż to sprawa niepokoi cały
Kościół? Sprawa zachowania dóbr, których konfiskata grozi obecnie wszędzie
ze strony tego drugiego Kościoła, będącego wyrazem idealizmu politycznego
- ze strony Państwa.
Idealizm
polityczny jest równie absurdalny, równie szkodliwy, równie obłudny
jak idealizm religijny, którego zresztą jest tylko odmienną formą, wyrazem
czy zastosowaniem świeckim i ziemskim. Państwo - to młodszy brat Kościoła,
a patriotyzm, ta państwowa cnota i ten kult Państwa, jest tylko odblaskiem
kultu boskiego.
Człowiek
cnotliwy, według zasad szkoły zarazem idealistycznej, religijnej i politycznej,
winien służyć Bogu i poświęcać się dla Państwa. I to jest właśnie ta
doktryna, według której utylitaryzm burżuazyjny od początku bieżącego
stulecia zaczął wymierzać sprawiedliwość.
List pierwszy
| List drugi | List
trzeci | List
czwarty | List
piąty |
Patriotyzm fizjologiczny |
Patriotyzm (ciąg dalszy) | Patriotyzm
(ciąg dalszy) | Patriotyzm
(ciąg dalszy)
|
|